piątek, 30 grudnia 2011

podsumowanie roku



czy ja wieem czy jest co podsumowywać? rok jak każdy inny. chyba wszyscy coś straciliśmy lub
zyskaliśmy. ja napewno straciłam przyjaciółkę. tak. widać 9 lat to nic. no nieważne, chyba nie ma
co rozpamiętywać. widocznie tak miało być. co zyskałam? nowych przyjaciół. poprawiły mi się
kontakty z innymi ludźmi. hmm. w styczniu byłam na feriach w Czechach. och, faajnie było. pokój
z najfajniejszymi dziewczynami na świecie. przeżyłam swoją pierwszą miłość, haha, może to za
dużo powiedziane a może nie. było miło, ale się skończyło. przecież to taka odległość, och, no tak.
po Czechach powrót do szkoły, luty - wymiana. Marius u mnie. rozmowy z Oskarem. to tak w
sumie od 'po Czechach'. takk. poznałam wielu fajnych ludzi z niemiec i holandii. miło, miło. spotkania
codziennie gdzieś. oglądanie filmików, granie w gry, głupie gadki o niczym. było tak miło. czas jakoś
wolniej leciał. później marzec, w marcu nie pamiętam nic szczególnego. urodziny Agnieszki i Oliwii.
kwiecień? hmm. też nie pamiętam żeby coś ciekawego się działo. maj - trochę spiny żeby poprawić
oceny. czerwiec - cudowni ludzie odchodzą ze szkoły, smutek, smutek. oczywiście dopiero pod
koniec roku się zżyliśmy bardziej. kurde, tak miło było rozmawiać na przerwach o głupotach i śmiać
się z siebie. chciałabym wrócić do tamtego roku. żal mi, że teraz my jesteśmy trzecią gimnazjum i
już nie ma tych ludzi u nas w szkole. i że za kilka miesięcy to my odejdziemy z tej szkoły... nie umiem
sobie tego wyobrazić. dziewięć lat z tymi ludźmi, kocham moją klasę mimo to, że często mamy jakieś
zwady. tak to już jest. nie wiem jak się odnajdę w liceum. ciężko mi przyjąć zmiany. lipiec? oczywiście
Szary Dwór. podstawa. zupełnie inny świat. inni ludzie. czas jakby zwolnił. poznałam tylu świetnych ludzi,
z którymi mam nadzieję spotkam się za rok lub kiedy indziej. kurdee, Uroda, tęsknię za nią, przy niej nie
da się mieć złego humoru! przypały, chrzest, prawie plecakowy, druh i druhenki, śluby - haha, taak. mój
ślub z Pawłem, niezapomniane. matko, Peeeeti, uroczy. chłopcy z aparatem na zębach mają swój urok.
ten czas szybko minął. powrót do domu na kilka dni. pakowanie i wyjazd do Czarnogóry. ciepło, miło.
hmm, może nie do końca idealnie. kawał drogi, przy okazji wycieczka do Albanii. opalanie, przeczytałam
7 książek w ciągu niecałych dwóch tygodni. plaża i zmierzły koleś. wzrok przechodniów gdy szłyśmy,
zatrzymywanie się i mówienie 'ciao', taa. dziwna sytuacja. spacery nocą i tekst "spoko, ja się niczego
nie boję", zgasła lampa "o kur*a, tatooo!". taa. codzienny spacer koło cmentarza i ta dziwna twarz na
grobie. hoho, mrocznie. plaża z gorącym piaskiem, po którym nie dało się chodzić. powrót z wakacji.
kilka dni wolnego. Zawoja. mrał. chyba nie trzeba tu dużo mówić. poznałam znów genialnych ludzi! i
to jak. kilka osób przeżyło swoje miłości. kilka osób poznało dobrych kumpli. chyba z nikim nie zako-
legowaliśmy się tak szybko. a tu 2 dzień i juuuż. a to wszystko dzięki mnie i Pu. poszłyśmy zgrać muzyke.
fajne my. haha. taak, dyskoteka, na której prawie się udusiłam bo nie mogłam oddychać. szukanie Ani po
całym ośrodku. wymykanie się oknem nad rzekę. nasz najlepszy pokój. podejrzany sok zagęszczony.
wschody. mrał znów. w sumie to stwierdzam że przez ten czas poznałam bardzo wielu ludzi i to nie byle
jakich, tylko takich zajebistyyych. potem brutalny powrót do szkoły, ehh. bardzo tego nie lubię. ciężko
było się przestawić na to, że to już 3 gimnazjum i że tamtych ludzi już nie ma w naszej szkole. kolejne
przypały. dzikie i chore akcje, spotkania u pani pedagog. dyskoteka andrzejkowa. sklepik. objadanie
się i płacenie na manto. próbne egzaminy. obcasy do szkoły. teksty chłopaków do nas, haha. ale oni
też dobrze wyglądali, garnitury, nareszcie. wyniki egzaminów = jedna wielka beka. sprawdzianiki, spotka-
nia w sklepiku. warsztaty z aktywnego - ostatnie ;< pożegnanie z kolesiem z warsztatów, ostatnia zabawa
w ninja i statek. haha, najs. ostatnie decyzje kim chcemy być. ale ja nadal nie wiem. myślę, że jakoś samo
się ułoży. moje ambitne postanowienie pracy w h&m lub innym sklepie. niee, ostatnio h&m się zeszmacił,
może jakaś bershka albo coś. potem kilka dni i święta. nie czułam ich. minęło szybciutko. kilka wolnych dni
i oto dziś. czas mija szybko, za szybko. nie zdołam się odwrócić a tu minął kolejny rok. nie czuję tego
totalnie. jestem o rok starsza, ale czy mądrzejsza? napewno nabrałam więcej doświadczenia życiowego.
miałam trochę gorszych i lepszych chwil. każdy je miewa. kilka dołów i miłych dni. boję się, że nie zdołam
mrugnąć okiem a ten czas mi ucieknie. moje dzieciństwo, moja młodość. nie ma szału. nie ma imprez.
może mam na to czas. może to i dobrze. sama nie wiem. czekam na to co przyniesie mi los. mam nadzieję
na jeszdze lepszy i bardziej udany rok, jeszcze więcej świetnych ludzi do poznania i wybranie dobrej drogi,
na trafienie do wymarzonej szkoły z jakimiś fajnymi ludźmi. mam nadzieję. nadzieja matką głupich. dobranoc!


udanego sylwestra i żeby Wasz rok 2012 był coraz lepszy, żebyście byli lepszymi ludźmi,
dbali o innych, aby spełniły Wam się najskrytsze marzenia i żebyście znaleźli swoją drugą
połówkę. love will save us.
podobno.


PS. Chyba nie mam postanowień noworocznych... ups

czwartek, 29 grudnia 2011

bycmoze

może tym razem się uda
GO AHEAD
jedziemy z Olą do Będzina
chyba...
spodobało mi się AHS! i  uroczy zabójca Tate <3



moja dzisiejsza notka nie ma ładu ani składu. piszę od rzeczy. no cóż, czasem są i takie dni. do sylwestra
coraz bliżej. jeszcze jeden dzień. wohoo. a potem brutalny powrót do rzeczywistości. szkoła 2 stycznia.
chcą nas zabić? eh. sprawdzianiki i kartkóweczki od razu po przerwie. och, jak ja to kocham. lovely...

chyba będę mieć takie cudeńko w pokoju, na razie tylko chyba:


stęskniłam się za moimi czerwonymi włosami. na ferie zaszaleję i chyba znów zrobię czerwone. w tym roku
znów Czechy, jea. znów będzie fajnie, nie ma innej opcji. w tym roku próbuję moich sił na desce. zaraz po
nowym roku jadę szukać deski, wohoo. no i trzeba buty kupić. no i okazuje się że w styczniu kończy mi się
też umowa na telefon więc będzie nowy. za ten który znalazłam trzeba dopłacić 800zł, chyba im gorzej...
więc jeszcze nie wiem jaki wezmę. bo jak narazie nie mam ośmiu stów w portfelu. a rodzice kupią mi deske
więc nie dołożą mi już do telefonu. i co teraz? kupa ;d


poniedziałek, 26 grudnia 2011

one night before

ponieważ na święta dostałam pieniądze, teraz myślę na co je wydać. ciuchy - to takie oczywiste.
jakaś część na nie pójdzie, ale nie wszystko. chyba. z innych rzeczy niż ciuchy chciałabym :

taką pufę, są strasznie wygooodne, dopasowują się do twojego sposobu siedzenia. cena : około 200zł
może kupię ją dopiero po urodzinach, bo teraz nie chce prawie całej kasy wydać na jedną rzecz. spk.

drugą rzeczą jest statyw. bo w sumie moje robienie zdjęć polega na tym, że kładę aparat na biurku na
takich pudełkach żeby było w miarę okej, ale tam nie zawsze jest dobre światło i chciałabym mieć
możliwość robienia zdjęć w prawie każdym miejscu. poza tym może się przydać również na wakacje
i nie tylko. napewno się przyda. statywy nie są drogie. około 50zł. wiem że nie rewelacja ale nie jest
mi potrzebny lepszy, gdyż nei jestem fotografem i potrzebuję go tylko do własnego użytkowania ;)

idę jeść obiad a Wam życzę smacznego ;* spędźcie miło ostatni
dzień świąt. ja ich nie czuję, ale Wy może tak.

PS. Odpowiadam na pytanie na formspringu, więc jeśli jakieś macie to zapraszam!

piątek, 23 grudnia 2011

sleep well

Kilka moich zdjęć. od tak. czemu nie? żebyście w nocy mieli koszmary, hoho. jutro wigilia. jeszcze
nie czuję klimatu świąt, ale pewnie jutro przy kolacji poczuję. jakoś nie lubię momentu dzielenia się
opłatkiem. nigdy nie wiem czego życzyć i jak ktoś składa mi życzenia to szczerzę się jak głupia ;p
no ale jeśli w szkole podzieliłam się opłatkiem [później paluszkiem bo opłatek sie skończył] z około
30 osobami, jak nie więcej to teraz nie dam rady. spoko oko. wszystkim zdrowia, szczęścia i
spełnienia marzeń. czy to nie jest najważniejsze? oh oh. jutro święta a ja wyglądam jak kupa. te
zdjęcia są wczorajsze [które zaraz dodam]. dziś mam na głowie messy bun, ale w gorszej wersji,
dres i męską koszulkę. średnio się czuję i jestem zmęczona. od rana porządki. + nie wyspałam się.





taką mam króciutką grzywkę, haha.

czwartek, 22 grudnia 2011

ciulek

Today is gonna be the day
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now 


cześć, to znów ja. zdjęcie z grzywką na bok. wyglądam nieco dziwnie, ale podoba mi się ;o święta, święta,
hohoho, nie czuję tego. komersja. za dużo tego. chyba się starzeję albo dorastam. nie chcę. było cudownie
czuć ten klimat, to napięcie przed wigilią i myśli co może czekać pod choinką. masa jedzenia, słodycze, z
mamą pieczenie pierniczków. w tym roku zupełnie inaczej. zero czasu. porządki z przymusu tak jak i robienie
pierniczków. jest źle, źle. nie tak powinno być! a wszystko przez szkołę, ot co! jak zwykle, nic nowego ;p

wtorek, 20 grudnia 2011

i don't belive



macie tu Dżoła. co on paczy? jestem taka zmęczona chociaz nie mam czym. dzisiaj warsztaty zamiast
lekcji, potem poszłam na sks-y na dwie godziny - średnio mi się grałoo, a potem na nogach do domu.
brzuch mnie boli ogólnie. nie mam siły wgl. może to przez pogodę, może przez ciśnienie. jeszcze tylko
dwa dni, dam rade jakoś. jutro 6 lekcji, eh, w czwartek 4 lekcje i wigilia klasowa a potem dodatkowy
angielski, boże. nawet taki dzień trzeba nam zepsuć. świetnie. uhuuu. tak bardzo nie chce mi się tam iść.
nie przepadnie nam przez święta ani jedna lekcja niestety, bo wypada akurat tak, że czwartek przed
świętami i po. grr. źle jest. źleee. chciałam odpocząć. zapomnieć o szkole i zajęciach dodatkowych.
a tu nic z tego. idę dalej brzdąkać na gitarze i śpiewać Wonderwall. najs. dobranoc, miłych snów!





niedziela, 18 grudnia 2011

rudo mi


wiem, że dużo mnie widać hohoho. wyglądam jak chodząca marchewka czego na zdjęciu może nie widać.
dziś myję włosy więc kolor trochę zejdzie, buu. zawsze grzywkę mi mocniej chwyci niż reszte. nie lubie tego.
potem jak kolor się zmywa to grzywka pozostaje w takim samym kolorze i wyglądam nieco dziwnie. ooooj.

piątek, 9 grudnia 2011

pozwol zebym powiedzial cos o sobie

kawałek mojego pokoju

nareszcie weekend, ale jak pomyślę co czeka mnie po nim, to odechciewa się żyć.
egzaminy wypadły średnio. matma i hista porażka. polski dobrze, angol chyba też,
a biologiczne jeszcze nie wiem. no bywa. to i tak tylko próbne więc spokojnie. nic
mi się nie chce, poszłabym spać w sumie, ale niee, nie będę marnować weekendu,
który poraz kolejny spędzam w domu, mhm, najs. jestem aspołeczna. przynajmniej
nie tylko ja. pozdrawiam wszystkich, którzy w ten weekend też siedzą w domu. może
potrzebuję trochę odpoczynku od tego świata. chociaż nie, nie od świata, tylko od ludzi.
chwila wytchnienia. od tego zgiełku. spokój. cisza. odpoczynek. lenienie się i opychnie.
opierdaling to codzienność. okej. przydałoby się za coś zabrać. może porządki świąteczne?
eeee, nie, mam czaaaas, hahah. który zleci jak nie wiem co i nie wiem kiedy. porażka.

wtorek, 6 grudnia 2011

yumm

jutro egzaminy, hohoh, maras. ale czym się tu przejmować? to tylko próbne. spokojnie.
teraz siedzę i oglądam 'co na to tato?', mam zamiar zrobić dziś kilka testów na jutro, ale
nie chce mi sie za bardzo, grrr. chyba to oleje. hm? w co by sie jutro ubrać? mamy być
na galowo. napewno ubiore nowe buty, a do tego chyba czarne rurki i biała bluzka, a
pojutrze i za 2 dni inaczej. baj de łej, teraz się skapłam, że mam kilka zaczepek. tylko 32.


yepp. przydałoby się kiedyś jechać na zakupy. tak, znów, hahah. musze zrobić zdjęcia
sukienek na bloga. nie chce mi sie. w ogóle od kilku dni nic mi się nie chce. na szczęście
niedługo przerwa świąteczna i sylwester. potem miesiąc szkoła i ferie - Czechy, wymiana.


zachciało mi się dodać zdjęcie w czapce, stare, staare. spaaaać mi sie chce, zzzzzzzz.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

uciekaj - jeśli chcesz

mam dosyć, dosyć! co jeszcze może mnie dobić? chce ktoś? hmm. ile można? mam już
dosyć. jestem zła, jestem okropna, mam wszytkich w dupie, jestem sama na tym świecie,
pieprzona egoistka, robię wszystko źle, nie powinnam istnieć, bo takie coś jak ja to nawet
nie człowiek. oto ja. witam.

sobota, 3 grudnia 2011

o ironio

mam dosyć tego świata. nie ma tu dla mnie miejsca. nie wiem co chcę robić i kim być.
boję się odrzucenia i braku akceptacji. nie wiem nawet co będzie za tydzień. po prostu
nie wiem. boję się wszystkiego. czasem myślę jak genialnie mogłoby być gdyby... no
właśnie, pieprzone gdyby. a do tego wszystkiego mój humor. ostatnio jestem drażliwa.
mam ochotę coś ze sobą zrobić, ale nie wiem co. poza tym mam już dość tego jak ten
czas szybko leci. potrzebuję troche spokoju. kto pomoże mi wybrać szkołe i powie mi
co będę robić i kim będę w życiu? chyba nikt nie może mi pomóc. jestem bezsilna.

środa, 30 listopada 2011

pech

pech, pech, pieprzony pech!


*


och tak. miałam kupić buty, ale moja mama powiedziała, że przyjedziemy za kilka dni to
sobie kupie. przyjechałam trzy dni później i co? nie było! tylko jedna para - rozmiar 38.
bożee. musze sprawdzić jeszcze w silesi, a jak nie będzie no to... ;< to sie wkurzę. musze
kupić koturny albo obcasy i sukienke. ładna była w new yorkerze, ale była tylko jedna XS
i miała jakąś skaze to nie wzięłam. potrzebuje jechać do silesi. bardzo. lubie zakupy, bardzo.
chyba jestem zakupoholiczką, hahah. oj tam. mi to pasuje. tylko kasa nie zawsze jest. no
bywa i tak. boli mnie gardło po edb. dostałam 5 za sztuczne oddychanie ale kurde teraz przez
ten spray do odkażania tak mnie bolało, że musiałam się zwolnić. wypłukałam dwa razy gardło
rumiankiem i troche lepiej. nareszcie weekend. piątek. jea. dziś ide do kuzyna na urodziny, a
jutro nie wiem, podobno mam sprzątać ale rano poproszę mame żebyśmy może jechały do
silesi. nie wiem co ona na to. zobaczy sie. trutuututuu. musze sprzedać jakieś rzeczy na allegro,
ale aktywacje konta bd mieć za około dwa tygodnie więc jeszcze sobie poczekam. mam do
sprzedania spodnie baggy, spodnie beżowe, żakiet, sukienke i jeszcze troche rzeczy. ;d


*


czegoś mi brakuje... czegoś jest mi brak...

sobota, 19 listopada 2011

dziś kino i pizza. cieszę się, że dziś sobota, mm, nareszcie trochę odpoczynku. niewiele, ale
jest. jutro niedziela i znów zapieprzanie... mam już dość. chcę ferie, wakacje, cokolwiek.
spać mi się chce. nie wyspałam się dziś. po nocce u Puzzla. trzeba odespać. ale fajnie było.
pachnidło, mhm, okej. nie skończyłyśmy go, muszę sobie kiedyś dokończyć. siedze teraz
jak ta kupa zamiast iść się kąpać, bo mi się nie chce. zaraz pójdę, ale to zaraz. pisze sobie z
Anią, przymulamy. ogólnie to film Immortals. Bogowie i Herosi nawet fajny, ciągle się bili
w sumie, ale herosi byli fajni, haha. wszedł już Zmierzch do kina, trzeba by się wybrać. ach
Edward, luubię. prawdopodobnie w piątek jedziemy z dziewczynami do silesi albo pogorii.



czat z Bieberem, mmm

nocka u Puzzla, czat z Justysiem, ruskami, amerykanami, którzy palili haszyszyszyszysyz.
okej, spadam do domu, hahah. czesc

wtorek, 15 listopada 2011

~oczywiscie

Ale zadaj sobie tylko jedno pytanie : czy tak naprawdę mnie znasz?

nie no, niby jest dobrze, ale ja jakoś czuję się niespełniona. nie mam ani pasji, ani hobby. po prostu.
oceny, chciałabym mieć lepsze, wiem, że stać mnie na więcej. jestem leniwa. i to bardzo. lubię tak
sobie posiedzieć, pooglądać film przy dobrej herbatce. lubię. nic w tym złego. ale czasem nie umiem
się tak zmobilizować i czegoś zrobić. i to nie zależy ode mnie. choćbym z całej siły próbowała. to
jest silniejsze. tak to już jest. może tak być powinno. kto to wie. no i czuję jakąś pustkę. wiem, że
ludzie przychodzą i odchodzą. rozumiem. ale spodziewałam się czegoś innego. nie myślałam, że tyle
czasu spędzonego razem pójdzie na darmo. chyba się przeliczyłam. ale czy chciałabym żeby było
tak jak było? tak. nie. nie wiem. taka sytuacja jak jest też jest dobra. mam przyjaciółki, zawsze mogę
się wygadać. jest trochę inaczej. w pewnym sensie czasem czuję się jakaś dziwna, jakaś inna, nie
potrafię robić tego co wszyscy. nie będę zachwycać się czymś co jakoś mnie nie rusza. brakuje mi
też paru innych elementów. moje życie jest nudne. tak, mam pełno znajomych, bla bla. ale gdy przyj-
dzie co do czego oni się tracą. zostaje ich tylko kilku. mimo tego, cieszę się, że nie jestem sama. no
i ogólnie to jakoś tak tęsknię za agnieszką, wypadałoby się spotkać, pojechać na zakupy czy coś.
no i mam ochotę na imprezę, wiecie, dużo ludzi, ah. i jeszcze jedno mnie rusza. nawet wyglądać bym
chciała zupełnie inaczej. mam jakąś taką jak to ola nazwała 'baby face'. tak, to prawda. aż sama mam
ochotę sobie przywalić w twarz. no ale cóż. takie jest życie. nigdy nie ma się tego co się chce. mi na
przykład przydałoby się trochę wiary w siebie i odporności na to co mnie otacza. przydałoby się...


~ Natt

poniedziałek, 14 listopada 2011

takietam

świetnie, cudownie, ah, ekscytująco, zaskakująco, milusio. dużo czasu. mało nauki.
popatrzcie, u mnie jest zupełnie na odwrót... ZERO czasu. a więc nie męczę Was.
haha, jakich Was, przecież tego bloga czytam tylko ja, hahahahaha, okej. więc idę.
gardło mnie znów boli, hrhrhrhrr. nie bolało mnie przez całe 2 dni, no tak, to już musi
zacząć. nie jest dobrze, nje, nje. a wręcz bardzo źle, ojojoj. ale co z tego. bywa i tak.

Nacia fejs palm

sobota, 12 listopada 2011

rocket dive

wczorajszy dzień i noc w sumie też spędziłam świetnie. dziewczyny u mnie, potem nocka z Puzzlem,
hahahah, nasze rozmowy z włochami, francuzami, anglikami ale najlepsi rosjanie! LOVE! z nimi to
chyba z 2 godizny i to ciągle śmiech. matrioszka-ninja-nigga-dubstep. stwierdzili, że dziewczyny z
Polski są szalone i oczywiście mój kot w roli głównej. fajnie bo też potrafili mówić w języku ufo.
nareszcie ktoś mnie zrozumiał, hahha. zrobiłam kilka print screenów. mało co widać, ale jest ok.








hahaha, zdjęcia z różkami i serduszkami są najlepsze! patrzcie na godzine. najs.

nocka z Puzzlem zawsze spoko, przez Ciebie ciągle słucham hajda, lol

wtorek, 1 listopada 2011

~ run, run, run away

czekam na ten kolejny sezon Skinsów i wygląda na to, że się nie doczekam. bywa i tak.
tymczasem How i met your mother w toku. kończę 2 sezon, ale to się szybko ogląda,
ich przygody są tak pojechane że aż fajne. jeszcze dwa odcinki i nowy sezon, uaa. tak.
dziś wszystkich świętych. muszę chyba wziąć się za naukę, ale dlaczego tak bardzo mi się
nie chce? jutro piszę kartkówkę z chemii. ok. czwartek teatr i dodatkowy angol, piątek
ostro, sprawdzian z gegry piszę no i jeszcze teścik z mapeczki, huhuhu. przykro mi bardzo,
że nie umiem się tego nauczyć i prawdopodobnie będę mieć 3 z geografii na półrocze, super.
;x nie przepadam za tym przedmiotem i jakoś nie umiem wszystkiego wykuć na pamięć. nie.
kupa. będzie dwója. byywa i tak. wczoraj nasze cudowne halloween, uhuh, nareszcie mogłam
pokazać prawdziwą mnie, haha. śmiesznie było mega. jedzenie cukru z ikei z Darią, robienie
aniołków na liściach z Oliwią, dziwne i schizujące rozmowy z Olkiem, płaszczaki. hm, do teraz
nie wiem o co mu chodziło z tymi wymiarami. a Tobie PUZZEL tego nie zapomnę! Ty wiesz
czego! O TAK! no i ten, no, idę coś zjeść, wypadałoby. cześć, miłego dnia misiaki! :*

Effy Stonem - runaway

piątek, 28 października 2011

~ just say it

,,She'll never know how much she means to me."






siemaneczko, piątek, długi weekend, tsaa. dziś do kuzyna na urodziny, jutro do dziadków, w
niedziele na groby, poniedziałek halloween, uhhh, nareszcie gdzieś wyjdę, wtorek znów groby.
także mój weekend zapowiada się super... dziś jest noc filmów w silesi a ja nie moge oczywiście
jechać. eh. ja zawsze mam takie szczęście. muszę pościągać wszystkie programy, bo teraz nie
mam żadnych na nowym kompie. ogólnie to jestem głodna, idę sobie zrobić zapiekanke.


~ Natt

niedziela, 25 września 2011

KRAKÓW

wczoraj Kraków, było fajnie. spotkałam się z Agą i wieloma innymi fajnymi ludźmi. było trochę
czasu wolnego, ale dla mnie widocznie za mało bo sobie nic nie kupiłam :< chciałam kupić taką
super czapkę ale stwierdziłam, że zamówię ją na allegro, głupia ja. no i ten, wrzucę tu kilka zdjęć.
część zrobiona przez Mateusza, za co mu dziękuję ;* no i kilka zdjęć przez Agę ;*