środa, 29 sierpnia 2012

oh god, why?


Wakacje się kończą a ja nadal ich nie czuje. Czuję się dziwnie, jakby ten wakacyjny czas miał się dopiero zacząć a nie minąć. Nie mam nawet siły myśleć o nowej szkole i o tym wszystkim, do czego będę musiała przywyknąć. Nie jest mi łatwo ale przecież wszystko musi się jakoś ułożyć. Nie wiem teraz czy dobrze wybrałam. Czy nie popełniłam błędu? To okaże się z biegiem czasu. Już jestem wykończona wstawaniem o 6 a jeszcze nie wstaję o tej porze. Moja psychika działa o kilka tygodni za szybko. Nie mogę uwierzyć, że dwa miesiące minęły tak szybko. Teraz żałuję, że nie jestem studentem. Miałabym czteromiesięczne wakacje. Byłoby pięknie. Szykuje się jeszcze kilka imprez, staram się wykorzystać ten czas jak najlepiej a później… męczarnia. Dziesięć pieprzonych miesięcy spędzonych na zakuwaniu, robieniu zadań domowych. Po tym roku byłam już zmęczona psychicznie tym wszystkim. Jak pomyślę, że przede mną kolejne trzy lata nauki a później studia to aż coś mi się dzieje. Mam tylko nadzieję, że w końcu odnajdę szczęście. Może to szczęście będzie chodziło do tej szkoły? Wiadomo, nie tylko o to mi chodziło. A tymczasem udaję się spać, codziennie mówię sobie, że pójdę wcześniej spać i wcześniej wstanę żeby nie marnować dnia ale i tak nici z tego wychodzą. Rano stwierdzam, że śpię póki wakacje trwają, w roku szkolnym sporo się nawstaję. Przepraszam, że notka taka trochę dołująca ale nie mogę wyrzucić tego z głowy.



w ogóle nie dołujące zdjęcie ♥

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

holiday memories

Podczas mojego pobytu we Włoszech nie miałam internetu więc pisałam pamiętnik. Oto i on :

Dzień 1
No to wyjeżdżamy... jest 17:15. Mam wrażenie, że nie wzięłam połowy rzeczy. Mam się martwić? Przez większość drogi zamierzam spać lub słuchać muzyki. Ściągnęłam sobie całe dwie płyty MM więc będę mieć zajęcie. Poza tym mam Eso [niestety tylko trzy piosenki :c], Roba Zombie itd.
edit : nuuuudy. Zaczął lać deszcz, źle się jedzie. Spróbuję zasnąć.

Dzień 2
Jesteśmy na miejscu. Jest godzina 5:20 rano. Idę spać dalej, bo nie mam siły wyjść z auta. |
Godzina 7:30? idziemy na kawę do knajpki. Dopiero o godzinie 10:30 mamy odebrać klucze z biura. Nie ma nic ciekawego do roboty. Idziemy na spacer po mieście. Kropi. |
Byliśmy na plaży, wiało strasznie, mam piasek wszędzie. Czas się wykąpać i potem na miastoo.

Dzień 3
Pogoda nadal jakaś taka, średnia. Jest ciepło ale wieje silny wiatr. Nie było sensu rozkładać się nad morzem więc idziemy na spacer po plaży i mieście. Lody truskawkowe, napój lodowy, słuchaweczki i jazda. 00:21 siedzę i opisuję zaległe dwa dni. Dziś byłyśmy z Oliwią na zdjęciach na plaży. Wiatr trochę pokrzyżował nam plany ale i tak jest okej. Przed chwilą podrasowałam kolorki kilku zdjęć. Jak wrócę to dodam. Ziewa mi się. Chyba trzeba iść spać. 'Pozerki' część pierwsza skończona, druga leci. Narazie nie czytam autobiografii Mańka a zwłaszcza przed snem bo potem ryje mi mózg i śni mi się apokalipsa. nevermind. Dziś byłyśmy z Oliwią na spacerze po mieście, siedziałyśmy przy fontannie znów, miło. Jechali jacyś chłopcy autkiem i podjechali i dostałam kwiatka, jeszcze milej. Szkoda, że nie ma tu wifi. Chociaż może dobrze bo nie spędzam całego czasu przed komputerem? Jednak chciałabym mieć kontakt ze światem. Sms nie bardzo bo roaming. Ogólnie śpimy z Oliwią w takim jakby dużym pokoju na dole gdzie rano rodzice chodzą i nas budzą. Oni mają pokoje na górze. Apartamenty w sumie fajne, przed nimi basen. Woda na początku zimna, ale potem da się przyzwyczaić czyli norma chyba. Jest 00:27. Oliwia już zasypia, więc ja też się żegnam. Cześć.

Dzień 4
Nie wyspałam się. Rano targowisko na którym rodzice kupili mi skórę, ou jea, jest bardzo ładna. taka skóra jak na motor. Taką chciałam. Potem plaża. Dziś nareszcie była idealna pogoda, była, potem znów wiał wiatr, ale no. Wieczorem z Oliwią na miasto, posiedziałyśmy przed fontannami, wypiłyśmy mojito, patrzałyśmy na dupeczky chociaż dzisiaj jakoś mało ich chodziło :< teraz chyba zobaczymy film. Czwartek - Wenecjaaaa. Chciałabym do Mediolanu ale za daleko niestety.

Dzień 5
Znów się nie wyspałam. Pogoda idealna. Film dziwny ale nawet spoko. nie wiem jak go opisać. Pokręcony po prostu. Nosi nazwe "Mroczne cienie". Od rana do popołudnia plażing, smażing. Potem coś humor mi nie dopisywał, oni poszli na miasto a ja czytałam książkę na tarasie. Wieczorek tak zleciał, położyłyśmy się wcześniej. Oliwia padła po 22 a ja leżałam jakoś do wpół do dwunastej jak nie później.

Dzień 6
Jezu, czy ja się kiedyś wyśpię?! Sześć godzin snu to dla mnie zdecydowanie za mało :c sadsadsad. no, wyjechaliśmy o 7:20, ja oczywiście ledwo żywa, weszłam do auta i jeb, spałam całą drogę praktycznie. Obudziłam się jakoś niedaleko portu już. Zostawiliśmy auto na parkingu, w kasie obsługiwała polka [jak miło], popłynęliśmy promem do Wenecji. Ojej, miasto piękne. Warte zobaczenia. Te wąskie uliczki, mosty, gondole. To wszystko ma swój urok. Nie ma tam ani jednego samochodu, ani rowera, ani innego pojazdu. Jedynie gondole, statki, motorówki. Kupiłam dziewczyną i sobie maski z Wenecji. Powieszę sobie na ścianę. W ogóle pełno tam sklepów Chanel, Louis Vittone, Armani i różnych tego typu. Wróciliśmy o 18:30, zjadłam sobie tortille z kurczakiem, sałatką itd. Poszłam się wykąpać i nie było za bardzo co robić więc poszłyśmy na miasto. Znaczy poszłyśmy tam gdzie zawsze - na ławeczkę koło fontann. Usiadłyśmy i obserwowałyśmy otaczających nas ludzi. Nie było żadnych duperek dziś, hahaha. Nono, dobra, już jest 22:55, idę ogarnąć zdjęcia z dziś. Ogólnie jak wrócę to zawalę Was zdjęciami, sory. Z jednej strony dobrze że nie ma tu wifi bo nie siedzimy cały dzień na komputerach ale od czasu do czasu by się przydał. Nie wiem co się dzieje w Polsce w ogóle. Pisałam do dziewczyn ale ich odpowiedzi są po prostu genialne. Do Karo napisałam co tam w polsce nowego, jak tam ognisko itd itp a ona mi odpisala ze komputer jej się zepsuł, ahahah. To się dowiedziałam. Wracając do Wenecji - jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić, odwiedźcie.

Dzień 7
Imieniny mam. Pierwsza życzenia złożyła mi Oliwia, potem jej mama i tata, potem mój tata a moja mama ostatnia. Fajnie że rodzice a ostatni złożyli ;p nono. jak zawsze poszłyśmy do sklepu, na lody, Oliwia kupiła mi zaklinacz snów. Łaadny jest, mam nadzieję że moje sny będą lepsze. Potem poszłyśmy na fontanny jak zawsze i obserwowałyśmy przechodzących koło nas ludzi.

Dzień 8
Super. Okradli nas... w nocy, jak spałyśmy ktoś wszedł przez otwarte okno w łazience i nas okradł. Znaczy na dole śpimy ja i Oliwia a na górę nie wchodzili. Moja torba i plecak leżały na wierzchu i w środku portfel. Laptopa i telefonu nie wzięli a na szczęście mój aparat był na górze wtedy, uff. Czaicie że jak spałam ktoś łaził mi po pokoju i grzebał w rzeczach? Jak dobrze, że nic mi nie zrobił... Od tamtego czasu mam jakąś paranoję. Rano obudziły nas krzyki sąsiadów, Rosjanie chyba. Tylko, że im ukradli całą kase i ipoda. Wstajemy z łóżka i oni powiedzieli, że znaleźli ich rzeczy na balkonie. Lecimy na balkon a tam moja torba i plecak... w portfelu pustka. Nie wzięłi nic więcej, tylko kase. Chociaż tyle dobrze. Ja jakoś wiele tam nie miałam, ale jakby na przkład moi rodzice spali na dole to ukradli by nam całą kase ;o przerąbane. Ogólnie na obiado-kolacje byliśmy w knajpce. Pizza dobra, omnomnom. Z okazji imienin zaprosiłam wszystkich, haha, znaczy no, ja zaprosiłam ale rodzice płacili ;p wieczorek jak zawsze spędzony na fontannach, beka z ludzi. Poznałyśmy Mikołaja. Podszedł do nas i 'cześć, wy jesteście z Polski, nie? Bo jak koło was przechodziłem to mi się tak wydawało' no i cośtam sobie pogadaliśmy, powiedział żebyśmy wpadły do klubu Coco wieczorem. Jasne. Otwarcie jest o 22:30 a my o 22 mamy być w domu, hehehe... awesome.

Dzień 9
Pół nocy nie spałam, schizuję. Chociaż okna pozamykane, mam wrażenie że ktoś nam chodzi po pokoju. Masakra. Oliwia padła jak mucha, ledwo się położyła, a ja leżę, leżę i końca nie widać. Okna pozamykane już i temperatura mniej więcej 50 stopni, nie no dobra, no ale byłam cała mokra. Wstałam, poszłam na górę [oczywiście wymagało to sprawności ninja, bo wiecie, nigdy nie wiadomo ;>] oblałam się zimną wodą i spięłam sobie włosy bo już nie mogłam normalnie. Dziś nie byliśmy na plaży wyjątkowo, bo już nie mieliśmy siły iść w ten upał. Zostaliśmy na basenie. W sumie fajnie, bo dosyć ciepła woda jak na ten basen była, popływałam trochę, ponurkowałam, śmiesznie było w sumie. Pan Arek zrobił nam 'likier' i leżałyśmy na materacykach. W ogóle mam uczulenie na słońce i wyskakuje mi bardzo duużo plam, które swędzą :( nie polecam. Potem wieczorem spacer po plaży. Romantycznie haha ;d Wiecie jaka woda w morzu wieczorem jest cieplutka? Cieplejsza niż powietrze. Miło się w niej idzie. Do tego światło księżyca, które odbija się od fal morskich. Pięknie. Po drodze mijałyśmy taki wielki, świetnie zrobiony zamek z piasku, zamek to chyba za mało powiedziane. To był zamek, forteca, zamki obronne, lasy, wszystko. Coś pięknego.

Dzień 10
brak informacji [sory, ale nie pisałam na bieżąco i nie pamiętam co wtedy się działo :d]

Dzień 11
Rano poszliśmy na targ. Kupiłam sobie torebkę, nie tą co chciałam ale stwierdziłam, że lepsza bo większa i przyda mi się do szkoły. Trochę łażenia przy tym było. Po południu plaża, ciepełko, ale nie takie jak normalnie, dało się wytrzymać. Czytam, czytam, teraz 'Nevermore. Kruk'. Dobra książka. Zdążyłam już przeczytać trzy części 'Pozerek' i czegoś mi brakuje. Ciekawe czy jest więcej części? Potem wieczorem do Marketu i siedziałyśmy sobie.

Dzień 12
Jak zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy i wykonaliśmy poranną toaletę, pojechaliśmy do Caorle. Ładne miasteczko, dosyć malownicze. Wieczorem poszłyśmy z Oliwią robić zdjęcia pełni i co? spotkałyśmy kolesia który prawdopodobnie pływał? No bo chyba nie chodził sb tak po prostu nago... hahahah. trauma do końca życia. Noo, jeszcze miał ponad 60 lat, ble.

Dzień 13
Jeszcze tylko jutro i w sobotę wcześnie rano jazda do domuu. Dziś rano jak zawsze, śniadanko, poranna toaleta i na plażę. Już jestem na 255 stronie 'Nevermore. Kruk'. Dobrze mi się to czyta. Naprawdę polecam. Zostało mi tylko niecałe 200 stron :< Po drodze do apartamentu market. Kupiłam sobie jakiś napój o smaku 'ginger'. Nawet nie spojrzałam na nazwe jak go brałam. Spróbowałam go i fuuj, jezu, to jakieś takie gorzkie, kwaśne, sama nie wiem. Kto to wgl kupuje? A ja się dziwiłam, że tego smaku tyle zostało. Wieczorem pewnie na trochę na miasto no i posiedzimy. |
Jednak nie. Poszłyśmy na miasto a potem oglądałyśmy odcinek American Horror Story i kąpałyśmy się w basenie. O 23 weszłyśmy do basenu, taka miła woda, mmm, genialnie się pływało po ciemku.

Dzień 14
Dziś dzień pełen spin. Pakowanie - ar arr. Rano na plażę żeby jeszcze się troszkę pokąpać i poopalać. Graliśmy w siatke w wodzie, opaliłam się jeszcze troszeczke. Chyba jednak nie mam uczulenia na słońce, oby było to jednorazowe. No trochę sobie przypaliłam jape :< potem do domu na obiad, potem pakowanie, potem miasto [kupiłam sobie szczotkę taką fajną, że mi tyle włosów nie wyrywa.] i jeszcze plaża bo trzeba się było pożegnać z morzem i rzucić w nie kasę [żeby tu wrócić czy coś, przesąd taki]. No i jeszcze do marketu wydać ostatnią kase. Nooooo i potem siedzenie przy basenie, jedzenie i ostatnie pakowanie. Już jutro będę w domu. Siemano.

Dzień 15
Domeczeeeek.


No i ogrom foteczek, tak dla zobrazowania sobie tego wszystkiego :d












 jednorożeeeeeeeeeeec :














































bonusik :