piątek, 30 grudnia 2011

podsumowanie roku



czy ja wieem czy jest co podsumowywać? rok jak każdy inny. chyba wszyscy coś straciliśmy lub
zyskaliśmy. ja napewno straciłam przyjaciółkę. tak. widać 9 lat to nic. no nieważne, chyba nie ma
co rozpamiętywać. widocznie tak miało być. co zyskałam? nowych przyjaciół. poprawiły mi się
kontakty z innymi ludźmi. hmm. w styczniu byłam na feriach w Czechach. och, faajnie było. pokój
z najfajniejszymi dziewczynami na świecie. przeżyłam swoją pierwszą miłość, haha, może to za
dużo powiedziane a może nie. było miło, ale się skończyło. przecież to taka odległość, och, no tak.
po Czechach powrót do szkoły, luty - wymiana. Marius u mnie. rozmowy z Oskarem. to tak w
sumie od 'po Czechach'. takk. poznałam wielu fajnych ludzi z niemiec i holandii. miło, miło. spotkania
codziennie gdzieś. oglądanie filmików, granie w gry, głupie gadki o niczym. było tak miło. czas jakoś
wolniej leciał. później marzec, w marcu nie pamiętam nic szczególnego. urodziny Agnieszki i Oliwii.
kwiecień? hmm. też nie pamiętam żeby coś ciekawego się działo. maj - trochę spiny żeby poprawić
oceny. czerwiec - cudowni ludzie odchodzą ze szkoły, smutek, smutek. oczywiście dopiero pod
koniec roku się zżyliśmy bardziej. kurde, tak miło było rozmawiać na przerwach o głupotach i śmiać
się z siebie. chciałabym wrócić do tamtego roku. żal mi, że teraz my jesteśmy trzecią gimnazjum i
już nie ma tych ludzi u nas w szkole. i że za kilka miesięcy to my odejdziemy z tej szkoły... nie umiem
sobie tego wyobrazić. dziewięć lat z tymi ludźmi, kocham moją klasę mimo to, że często mamy jakieś
zwady. tak to już jest. nie wiem jak się odnajdę w liceum. ciężko mi przyjąć zmiany. lipiec? oczywiście
Szary Dwór. podstawa. zupełnie inny świat. inni ludzie. czas jakby zwolnił. poznałam tylu świetnych ludzi,
z którymi mam nadzieję spotkam się za rok lub kiedy indziej. kurdee, Uroda, tęsknię za nią, przy niej nie
da się mieć złego humoru! przypały, chrzest, prawie plecakowy, druh i druhenki, śluby - haha, taak. mój
ślub z Pawłem, niezapomniane. matko, Peeeeti, uroczy. chłopcy z aparatem na zębach mają swój urok.
ten czas szybko minął. powrót do domu na kilka dni. pakowanie i wyjazd do Czarnogóry. ciepło, miło.
hmm, może nie do końca idealnie. kawał drogi, przy okazji wycieczka do Albanii. opalanie, przeczytałam
7 książek w ciągu niecałych dwóch tygodni. plaża i zmierzły koleś. wzrok przechodniów gdy szłyśmy,
zatrzymywanie się i mówienie 'ciao', taa. dziwna sytuacja. spacery nocą i tekst "spoko, ja się niczego
nie boję", zgasła lampa "o kur*a, tatooo!". taa. codzienny spacer koło cmentarza i ta dziwna twarz na
grobie. hoho, mrocznie. plaża z gorącym piaskiem, po którym nie dało się chodzić. powrót z wakacji.
kilka dni wolnego. Zawoja. mrał. chyba nie trzeba tu dużo mówić. poznałam znów genialnych ludzi! i
to jak. kilka osób przeżyło swoje miłości. kilka osób poznało dobrych kumpli. chyba z nikim nie zako-
legowaliśmy się tak szybko. a tu 2 dzień i juuuż. a to wszystko dzięki mnie i Pu. poszłyśmy zgrać muzyke.
fajne my. haha. taak, dyskoteka, na której prawie się udusiłam bo nie mogłam oddychać. szukanie Ani po
całym ośrodku. wymykanie się oknem nad rzekę. nasz najlepszy pokój. podejrzany sok zagęszczony.
wschody. mrał znów. w sumie to stwierdzam że przez ten czas poznałam bardzo wielu ludzi i to nie byle
jakich, tylko takich zajebistyyych. potem brutalny powrót do szkoły, ehh. bardzo tego nie lubię. ciężko
było się przestawić na to, że to już 3 gimnazjum i że tamtych ludzi już nie ma w naszej szkole. kolejne
przypały. dzikie i chore akcje, spotkania u pani pedagog. dyskoteka andrzejkowa. sklepik. objadanie
się i płacenie na manto. próbne egzaminy. obcasy do szkoły. teksty chłopaków do nas, haha. ale oni
też dobrze wyglądali, garnitury, nareszcie. wyniki egzaminów = jedna wielka beka. sprawdzianiki, spotka-
nia w sklepiku. warsztaty z aktywnego - ostatnie ;< pożegnanie z kolesiem z warsztatów, ostatnia zabawa
w ninja i statek. haha, najs. ostatnie decyzje kim chcemy być. ale ja nadal nie wiem. myślę, że jakoś samo
się ułoży. moje ambitne postanowienie pracy w h&m lub innym sklepie. niee, ostatnio h&m się zeszmacił,
może jakaś bershka albo coś. potem kilka dni i święta. nie czułam ich. minęło szybciutko. kilka wolnych dni
i oto dziś. czas mija szybko, za szybko. nie zdołam się odwrócić a tu minął kolejny rok. nie czuję tego
totalnie. jestem o rok starsza, ale czy mądrzejsza? napewno nabrałam więcej doświadczenia życiowego.
miałam trochę gorszych i lepszych chwil. każdy je miewa. kilka dołów i miłych dni. boję się, że nie zdołam
mrugnąć okiem a ten czas mi ucieknie. moje dzieciństwo, moja młodość. nie ma szału. nie ma imprez.
może mam na to czas. może to i dobrze. sama nie wiem. czekam na to co przyniesie mi los. mam nadzieję
na jeszdze lepszy i bardziej udany rok, jeszcze więcej świetnych ludzi do poznania i wybranie dobrej drogi,
na trafienie do wymarzonej szkoły z jakimiś fajnymi ludźmi. mam nadzieję. nadzieja matką głupich. dobranoc!


udanego sylwestra i żeby Wasz rok 2012 był coraz lepszy, żebyście byli lepszymi ludźmi,
dbali o innych, aby spełniły Wam się najskrytsze marzenia i żebyście znaleźli swoją drugą
połówkę. love will save us.
podobno.


PS. Chyba nie mam postanowień noworocznych... ups

czwartek, 29 grudnia 2011

bycmoze

może tym razem się uda
GO AHEAD
jedziemy z Olą do Będzina
chyba...
spodobało mi się AHS! i  uroczy zabójca Tate <3



moja dzisiejsza notka nie ma ładu ani składu. piszę od rzeczy. no cóż, czasem są i takie dni. do sylwestra
coraz bliżej. jeszcze jeden dzień. wohoo. a potem brutalny powrót do rzeczywistości. szkoła 2 stycznia.
chcą nas zabić? eh. sprawdzianiki i kartkóweczki od razu po przerwie. och, jak ja to kocham. lovely...

chyba będę mieć takie cudeńko w pokoju, na razie tylko chyba:


stęskniłam się za moimi czerwonymi włosami. na ferie zaszaleję i chyba znów zrobię czerwone. w tym roku
znów Czechy, jea. znów będzie fajnie, nie ma innej opcji. w tym roku próbuję moich sił na desce. zaraz po
nowym roku jadę szukać deski, wohoo. no i trzeba buty kupić. no i okazuje się że w styczniu kończy mi się
też umowa na telefon więc będzie nowy. za ten który znalazłam trzeba dopłacić 800zł, chyba im gorzej...
więc jeszcze nie wiem jaki wezmę. bo jak narazie nie mam ośmiu stów w portfelu. a rodzice kupią mi deske
więc nie dołożą mi już do telefonu. i co teraz? kupa ;d


poniedziałek, 26 grudnia 2011

one night before

ponieważ na święta dostałam pieniądze, teraz myślę na co je wydać. ciuchy - to takie oczywiste.
jakaś część na nie pójdzie, ale nie wszystko. chyba. z innych rzeczy niż ciuchy chciałabym :

taką pufę, są strasznie wygooodne, dopasowują się do twojego sposobu siedzenia. cena : około 200zł
może kupię ją dopiero po urodzinach, bo teraz nie chce prawie całej kasy wydać na jedną rzecz. spk.

drugą rzeczą jest statyw. bo w sumie moje robienie zdjęć polega na tym, że kładę aparat na biurku na
takich pudełkach żeby było w miarę okej, ale tam nie zawsze jest dobre światło i chciałabym mieć
możliwość robienia zdjęć w prawie każdym miejscu. poza tym może się przydać również na wakacje
i nie tylko. napewno się przyda. statywy nie są drogie. około 50zł. wiem że nie rewelacja ale nie jest
mi potrzebny lepszy, gdyż nei jestem fotografem i potrzebuję go tylko do własnego użytkowania ;)

idę jeść obiad a Wam życzę smacznego ;* spędźcie miło ostatni
dzień świąt. ja ich nie czuję, ale Wy może tak.

PS. Odpowiadam na pytanie na formspringu, więc jeśli jakieś macie to zapraszam!

piątek, 23 grudnia 2011

sleep well

Kilka moich zdjęć. od tak. czemu nie? żebyście w nocy mieli koszmary, hoho. jutro wigilia. jeszcze
nie czuję klimatu świąt, ale pewnie jutro przy kolacji poczuję. jakoś nie lubię momentu dzielenia się
opłatkiem. nigdy nie wiem czego życzyć i jak ktoś składa mi życzenia to szczerzę się jak głupia ;p
no ale jeśli w szkole podzieliłam się opłatkiem [później paluszkiem bo opłatek sie skończył] z około
30 osobami, jak nie więcej to teraz nie dam rady. spoko oko. wszystkim zdrowia, szczęścia i
spełnienia marzeń. czy to nie jest najważniejsze? oh oh. jutro święta a ja wyglądam jak kupa. te
zdjęcia są wczorajsze [które zaraz dodam]. dziś mam na głowie messy bun, ale w gorszej wersji,
dres i męską koszulkę. średnio się czuję i jestem zmęczona. od rana porządki. + nie wyspałam się.





taką mam króciutką grzywkę, haha.

czwartek, 22 grudnia 2011

ciulek

Today is gonna be the day
That they're gonna throw it back to you
By now you should've somehow
Realized what you gotta do
I don't believe that anybody
Feels the way I do about you now 


cześć, to znów ja. zdjęcie z grzywką na bok. wyglądam nieco dziwnie, ale podoba mi się ;o święta, święta,
hohoho, nie czuję tego. komersja. za dużo tego. chyba się starzeję albo dorastam. nie chcę. było cudownie
czuć ten klimat, to napięcie przed wigilią i myśli co może czekać pod choinką. masa jedzenia, słodycze, z
mamą pieczenie pierniczków. w tym roku zupełnie inaczej. zero czasu. porządki z przymusu tak jak i robienie
pierniczków. jest źle, źle. nie tak powinno być! a wszystko przez szkołę, ot co! jak zwykle, nic nowego ;p

wtorek, 20 grudnia 2011

i don't belive



macie tu Dżoła. co on paczy? jestem taka zmęczona chociaz nie mam czym. dzisiaj warsztaty zamiast
lekcji, potem poszłam na sks-y na dwie godziny - średnio mi się grałoo, a potem na nogach do domu.
brzuch mnie boli ogólnie. nie mam siły wgl. może to przez pogodę, może przez ciśnienie. jeszcze tylko
dwa dni, dam rade jakoś. jutro 6 lekcji, eh, w czwartek 4 lekcje i wigilia klasowa a potem dodatkowy
angielski, boże. nawet taki dzień trzeba nam zepsuć. świetnie. uhuuu. tak bardzo nie chce mi się tam iść.
nie przepadnie nam przez święta ani jedna lekcja niestety, bo wypada akurat tak, że czwartek przed
świętami i po. grr. źle jest. źleee. chciałam odpocząć. zapomnieć o szkole i zajęciach dodatkowych.
a tu nic z tego. idę dalej brzdąkać na gitarze i śpiewać Wonderwall. najs. dobranoc, miłych snów!





niedziela, 18 grudnia 2011

rudo mi


wiem, że dużo mnie widać hohoho. wyglądam jak chodząca marchewka czego na zdjęciu może nie widać.
dziś myję włosy więc kolor trochę zejdzie, buu. zawsze grzywkę mi mocniej chwyci niż reszte. nie lubie tego.
potem jak kolor się zmywa to grzywka pozostaje w takim samym kolorze i wyglądam nieco dziwnie. ooooj.

piątek, 9 grudnia 2011

pozwol zebym powiedzial cos o sobie

kawałek mojego pokoju

nareszcie weekend, ale jak pomyślę co czeka mnie po nim, to odechciewa się żyć.
egzaminy wypadły średnio. matma i hista porażka. polski dobrze, angol chyba też,
a biologiczne jeszcze nie wiem. no bywa. to i tak tylko próbne więc spokojnie. nic
mi się nie chce, poszłabym spać w sumie, ale niee, nie będę marnować weekendu,
który poraz kolejny spędzam w domu, mhm, najs. jestem aspołeczna. przynajmniej
nie tylko ja. pozdrawiam wszystkich, którzy w ten weekend też siedzą w domu. może
potrzebuję trochę odpoczynku od tego świata. chociaż nie, nie od świata, tylko od ludzi.
chwila wytchnienia. od tego zgiełku. spokój. cisza. odpoczynek. lenienie się i opychnie.
opierdaling to codzienność. okej. przydałoby się za coś zabrać. może porządki świąteczne?
eeee, nie, mam czaaaas, hahah. który zleci jak nie wiem co i nie wiem kiedy. porażka.

wtorek, 6 grudnia 2011

yumm

jutro egzaminy, hohoh, maras. ale czym się tu przejmować? to tylko próbne. spokojnie.
teraz siedzę i oglądam 'co na to tato?', mam zamiar zrobić dziś kilka testów na jutro, ale
nie chce mi sie za bardzo, grrr. chyba to oleje. hm? w co by sie jutro ubrać? mamy być
na galowo. napewno ubiore nowe buty, a do tego chyba czarne rurki i biała bluzka, a
pojutrze i za 2 dni inaczej. baj de łej, teraz się skapłam, że mam kilka zaczepek. tylko 32.


yepp. przydałoby się kiedyś jechać na zakupy. tak, znów, hahah. musze zrobić zdjęcia
sukienek na bloga. nie chce mi sie. w ogóle od kilku dni nic mi się nie chce. na szczęście
niedługo przerwa świąteczna i sylwester. potem miesiąc szkoła i ferie - Czechy, wymiana.


zachciało mi się dodać zdjęcie w czapce, stare, staare. spaaaać mi sie chce, zzzzzzzz.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

uciekaj - jeśli chcesz

mam dosyć, dosyć! co jeszcze może mnie dobić? chce ktoś? hmm. ile można? mam już
dosyć. jestem zła, jestem okropna, mam wszytkich w dupie, jestem sama na tym świecie,
pieprzona egoistka, robię wszystko źle, nie powinnam istnieć, bo takie coś jak ja to nawet
nie człowiek. oto ja. witam.

sobota, 3 grudnia 2011

o ironio

mam dosyć tego świata. nie ma tu dla mnie miejsca. nie wiem co chcę robić i kim być.
boję się odrzucenia i braku akceptacji. nie wiem nawet co będzie za tydzień. po prostu
nie wiem. boję się wszystkiego. czasem myślę jak genialnie mogłoby być gdyby... no
właśnie, pieprzone gdyby. a do tego wszystkiego mój humor. ostatnio jestem drażliwa.
mam ochotę coś ze sobą zrobić, ale nie wiem co. poza tym mam już dość tego jak ten
czas szybko leci. potrzebuję troche spokoju. kto pomoże mi wybrać szkołe i powie mi
co będę robić i kim będę w życiu? chyba nikt nie może mi pomóc. jestem bezsilna.