środa, 30 listopada 2011

pech

pech, pech, pieprzony pech!


*


och tak. miałam kupić buty, ale moja mama powiedziała, że przyjedziemy za kilka dni to
sobie kupie. przyjechałam trzy dni później i co? nie było! tylko jedna para - rozmiar 38.
bożee. musze sprawdzić jeszcze w silesi, a jak nie będzie no to... ;< to sie wkurzę. musze
kupić koturny albo obcasy i sukienke. ładna była w new yorkerze, ale była tylko jedna XS
i miała jakąś skaze to nie wzięłam. potrzebuje jechać do silesi. bardzo. lubie zakupy, bardzo.
chyba jestem zakupoholiczką, hahah. oj tam. mi to pasuje. tylko kasa nie zawsze jest. no
bywa i tak. boli mnie gardło po edb. dostałam 5 za sztuczne oddychanie ale kurde teraz przez
ten spray do odkażania tak mnie bolało, że musiałam się zwolnić. wypłukałam dwa razy gardło
rumiankiem i troche lepiej. nareszcie weekend. piątek. jea. dziś ide do kuzyna na urodziny, a
jutro nie wiem, podobno mam sprzątać ale rano poproszę mame żebyśmy może jechały do
silesi. nie wiem co ona na to. zobaczy sie. trutuututuu. musze sprzedać jakieś rzeczy na allegro,
ale aktywacje konta bd mieć za około dwa tygodnie więc jeszcze sobie poczekam. mam do
sprzedania spodnie baggy, spodnie beżowe, żakiet, sukienke i jeszcze troche rzeczy. ;d


*


czegoś mi brakuje... czegoś jest mi brak...

sobota, 19 listopada 2011

dziś kino i pizza. cieszę się, że dziś sobota, mm, nareszcie trochę odpoczynku. niewiele, ale
jest. jutro niedziela i znów zapieprzanie... mam już dość. chcę ferie, wakacje, cokolwiek.
spać mi się chce. nie wyspałam się dziś. po nocce u Puzzla. trzeba odespać. ale fajnie było.
pachnidło, mhm, okej. nie skończyłyśmy go, muszę sobie kiedyś dokończyć. siedze teraz
jak ta kupa zamiast iść się kąpać, bo mi się nie chce. zaraz pójdę, ale to zaraz. pisze sobie z
Anią, przymulamy. ogólnie to film Immortals. Bogowie i Herosi nawet fajny, ciągle się bili
w sumie, ale herosi byli fajni, haha. wszedł już Zmierzch do kina, trzeba by się wybrać. ach
Edward, luubię. prawdopodobnie w piątek jedziemy z dziewczynami do silesi albo pogorii.



czat z Bieberem, mmm

nocka u Puzzla, czat z Justysiem, ruskami, amerykanami, którzy palili haszyszyszyszysyz.
okej, spadam do domu, hahah. czesc

wtorek, 15 listopada 2011

~oczywiscie

Ale zadaj sobie tylko jedno pytanie : czy tak naprawdę mnie znasz?

nie no, niby jest dobrze, ale ja jakoś czuję się niespełniona. nie mam ani pasji, ani hobby. po prostu.
oceny, chciałabym mieć lepsze, wiem, że stać mnie na więcej. jestem leniwa. i to bardzo. lubię tak
sobie posiedzieć, pooglądać film przy dobrej herbatce. lubię. nic w tym złego. ale czasem nie umiem
się tak zmobilizować i czegoś zrobić. i to nie zależy ode mnie. choćbym z całej siły próbowała. to
jest silniejsze. tak to już jest. może tak być powinno. kto to wie. no i czuję jakąś pustkę. wiem, że
ludzie przychodzą i odchodzą. rozumiem. ale spodziewałam się czegoś innego. nie myślałam, że tyle
czasu spędzonego razem pójdzie na darmo. chyba się przeliczyłam. ale czy chciałabym żeby było
tak jak było? tak. nie. nie wiem. taka sytuacja jak jest też jest dobra. mam przyjaciółki, zawsze mogę
się wygadać. jest trochę inaczej. w pewnym sensie czasem czuję się jakaś dziwna, jakaś inna, nie
potrafię robić tego co wszyscy. nie będę zachwycać się czymś co jakoś mnie nie rusza. brakuje mi
też paru innych elementów. moje życie jest nudne. tak, mam pełno znajomych, bla bla. ale gdy przyj-
dzie co do czego oni się tracą. zostaje ich tylko kilku. mimo tego, cieszę się, że nie jestem sama. no
i ogólnie to jakoś tak tęsknię za agnieszką, wypadałoby się spotkać, pojechać na zakupy czy coś.
no i mam ochotę na imprezę, wiecie, dużo ludzi, ah. i jeszcze jedno mnie rusza. nawet wyglądać bym
chciała zupełnie inaczej. mam jakąś taką jak to ola nazwała 'baby face'. tak, to prawda. aż sama mam
ochotę sobie przywalić w twarz. no ale cóż. takie jest życie. nigdy nie ma się tego co się chce. mi na
przykład przydałoby się trochę wiary w siebie i odporności na to co mnie otacza. przydałoby się...


~ Natt

poniedziałek, 14 listopada 2011

takietam

świetnie, cudownie, ah, ekscytująco, zaskakująco, milusio. dużo czasu. mało nauki.
popatrzcie, u mnie jest zupełnie na odwrót... ZERO czasu. a więc nie męczę Was.
haha, jakich Was, przecież tego bloga czytam tylko ja, hahahahaha, okej. więc idę.
gardło mnie znów boli, hrhrhrhrr. nie bolało mnie przez całe 2 dni, no tak, to już musi
zacząć. nie jest dobrze, nje, nje. a wręcz bardzo źle, ojojoj. ale co z tego. bywa i tak.

Nacia fejs palm

sobota, 12 listopada 2011

rocket dive

wczorajszy dzień i noc w sumie też spędziłam świetnie. dziewczyny u mnie, potem nocka z Puzzlem,
hahahah, nasze rozmowy z włochami, francuzami, anglikami ale najlepsi rosjanie! LOVE! z nimi to
chyba z 2 godizny i to ciągle śmiech. matrioszka-ninja-nigga-dubstep. stwierdzili, że dziewczyny z
Polski są szalone i oczywiście mój kot w roli głównej. fajnie bo też potrafili mówić w języku ufo.
nareszcie ktoś mnie zrozumiał, hahha. zrobiłam kilka print screenów. mało co widać, ale jest ok.








hahaha, zdjęcia z różkami i serduszkami są najlepsze! patrzcie na godzine. najs.

nocka z Puzzlem zawsze spoko, przez Ciebie ciągle słucham hajda, lol

wtorek, 1 listopada 2011

~ run, run, run away

czekam na ten kolejny sezon Skinsów i wygląda na to, że się nie doczekam. bywa i tak.
tymczasem How i met your mother w toku. kończę 2 sezon, ale to się szybko ogląda,
ich przygody są tak pojechane że aż fajne. jeszcze dwa odcinki i nowy sezon, uaa. tak.
dziś wszystkich świętych. muszę chyba wziąć się za naukę, ale dlaczego tak bardzo mi się
nie chce? jutro piszę kartkówkę z chemii. ok. czwartek teatr i dodatkowy angol, piątek
ostro, sprawdzian z gegry piszę no i jeszcze teścik z mapeczki, huhuhu. przykro mi bardzo,
że nie umiem się tego nauczyć i prawdopodobnie będę mieć 3 z geografii na półrocze, super.
;x nie przepadam za tym przedmiotem i jakoś nie umiem wszystkiego wykuć na pamięć. nie.
kupa. będzie dwója. byywa i tak. wczoraj nasze cudowne halloween, uhuh, nareszcie mogłam
pokazać prawdziwą mnie, haha. śmiesznie było mega. jedzenie cukru z ikei z Darią, robienie
aniołków na liściach z Oliwią, dziwne i schizujące rozmowy z Olkiem, płaszczaki. hm, do teraz
nie wiem o co mu chodziło z tymi wymiarami. a Tobie PUZZEL tego nie zapomnę! Ty wiesz
czego! O TAK! no i ten, no, idę coś zjeść, wypadałoby. cześć, miłego dnia misiaki! :*

Effy Stonem - runaway