czwartek, 23 grudnia 2010

coś mojego, wiem, szmira.


Cisza na sali. W oddali słychać kroki. Nagle drzwi otwarły się. Stał w nich on.
Idealny - jak zwykle. Lekko zmierzwione włosy. Subtelny uśmiech na twarzy.
Jego oczy zawisły w jednym miejscu, byłam to ja. Gdy ruszył w moją stronę
poczułam nagłe pragnienie rzucenia się na niego, ale pohamowałam się.
Zbliżył się do mnie. Objął mnie mocno, a następnie delikatnie musnął
moje usta swoimi i w końcu swoim zniewalającym głosem powiedział:
- Cześć kochanie. Pięknie dziś wyglądasz. - zamarłam.


przydałby się taki idealny, mrr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz