piątek, 26 sierpnia 2011

violet and grey

na dobry początek zdjęcia




cześć, to znów ja. co u mnie nowego? ehm. bo ja wiem. jak zwykle jest coś dobrego i
złego. kończą się wakacje, minęły za szybko, stanowczo za szybko. nawet ich nie poczułam.
łącznie w domu spędziłam chyba z tydzień, no może 10 dni. i to nie pod rząd tylko po 2 - 3
dni. nie wiem jak to się stało, że jeszcze tylko 5 dni. jak to możliwe? a teraz czeka mnie
najgorsze, ten głupi test, od niego zależy to do jakiej szkoły pójdę, a poza tym jest jeszcze
jedna sprawa, wiecie, koniec roku to też pożegnanie z moją klasą. dziewięć lat z większością
z tych ludzi. tak, to jednak robi wrażenie i sprawia, że znasz tych ludzi prawie jak siebie samego.
nie z wszystkimi znam się tyle lat, niektórych poznałam na początku gimnazjum i strasznie się z
tego cieszę. są świetnymi ludźmi. na przykład taka Ania, jest moją przyjaciółką, wiem, że mogę
na nią liczyć. no i poznałam ją dopiero dwa lata temu. nie wyobrażam sobie jak to będzie się z
nią rozstać. albo taka Nikola, która bardzo lubi się przytulać, zawsze jest uśmiechnięta, wie jak
poprawić humor i naprawdę da się z nią porozmawiać na różne tematy. nie wiem jak to będzie
za rok. wiem, że szybko minie. chciałabym zatrzymać czas, ale wiem, że to niemożliwe. starzejemy
się, niestety. nie chcę. z każdym dniem starzeje się, jak i moi znajomi, rodzina czy nawet zwierzęta.
przemijamy. tak, to smutne, ale prawdziwe. przepraszam, że piszę o takich rzeczach, ale jakoś
mnie wzięło na przemyślenia i może to też przez mój humor. nie jest fajnie, nie jest łatwo. życie
jest jakie jest. kopie w dupe kiedy tylko może. ludzie, którzy powinni nie są doceniani. spadają.
nie, nie chodzi mi o mnie. po prostu. a do tego ważna osoba się oddala. no skoro tego chce,
okej, nie moja sprawa, nie powinnam się wtrącać. woli nowych, innych znajomych. ja pozostaję
przy moich starych, dobrych kumplach, wiem, że mnie nie zawiodą. czasem nie wiem co ze sobą
zrobić. chciałabym się zmienić. zadbać o siebie i swój charakter, ale za każdym razem kończy się
to niewypałem. ale jest jeszcze pytanie. czy opłaca się to zmieniać? po co się zmieniać? chyba po
prostu trzeba być sobą. ciężkie rozkminy, bardzo. ludzie przychodzą i odchodzą, muszę się z tym
pogodzić. a teraz dobre rzeczy. więc do dobrych mogę zaliczyć przemalowanie mojego pokoju.
podoba mi się, naprawdę mi się podoba. muszę jechać po akcesoria i różne takie do wykończenia.
co do mebli narazie się wstrzymam. teraz kupno poduszek, narzuty, stolika, zegara, wzoru, obrazu
i tym podobnych. muszę chyba wybrać się do ikei, o tak, jak ja to lubię, uwielbiam! <3 chciałabym
w przyszłości pracować w takiej ikei albo projektować wnętrza. uwielbiam robić takie rzeczy, ale
i tak pewnie mi się nie uda. nie wierzę w siebie. musiałabym już zacząć nad tym pracować. kto wie
kim będę, czym będę się zajmować? no nikt. coś jeszcze pozytywnego? hm, w Zawoi było całkiem
nieźle, w sumie mi się podobało, znaczy większość tego wyjazdu. z resztą nieważne. co to kogo
obchodzi? jestem ciekawa czy ktokolwiek jest taki odważny i to przeczyta, czy ktoś w trakcie nie
zaśnie. uuu. raczej wątpię. ciężkie rozkminy, bywają, no i najczęściej właśnie o takiej porze, 01:29.
źle mi. ciężko mi. eh.

śpijcie dobrze, bo ja niestety nie mogę! 

a na koniec nuta, dobra nuta.

1 komentarz: