czwartek, 4 sierpnia 2011

make me wanna die †

nawet nie wiem od czego zacząć. no to zacznę od tego, że wstałam o 8, jak zwykle
się nie wyspałam, ubrałam się, umyłam i uczesałam of kors i poszłam na śniadanie,
zero życia we mnie było, poszłam z Oliwią do pokoju i leżałyśmy sobie do 14 chyba.
później obiad a po nim na plażę. fajnie było, bo nie było aż tak gorąco jak zwykle.
grałam w siatkę i potem jeszcze sobie pływałam. no i jak codziennie tu czytałam
książkę. już ją kończę i jutro zaczynam nową. to znaczy - mam taką nadzieję. kurde.
czemu ja się tak słabo opalam? no taak, wczoraj siedziałam w cieniu bo już nie
mogłam wytrzymać ale przecież wcześniej siedziałam w słońcu i kurde tak mało mnie
złapało :< chociaż chyba wolę być średnio opalona niż wyglądać jak solara, spooczi.
no to podczas tego siedzenia w pokoju naszedł nas pomysł na zdjęcia. ubrałyśmy się
tak samo tylko że ja jej bluzkę a ona moją, haha, nie wiem czemu tak. tylko ona ma
żółtą a ja niebieską. potem jeszcze szuflowałyśmy :lol: i ćwiczyłam jogę, hahaha, ta,
wyginałam się i oglądałam filmik z jogą i do tej babki "no chyba Cię po*ebało babo!"
bo pokazywała takie pozycje, że ja pozdrawiam ją serdecznie, pfffff. no, koniec już
tego pieprzenia o niczym jak zwykle. CZEŚĆ!










the pretty reckless - make me wanna die


3 komentarze: